
Tekst Łk 10,1 – 12. 17 – 20
Rozpoczynamy zamyślenie od sięgnięcia do św. Siostry Faustyny: W największych mrokach duszy jestem sama – mówię o ludziach. Kiedy moje intencje są źle odczytane – już się nie dziwię. Pan odpowiedział: niech Cię nie obchodzi kto jak postępuje, Ty postępuj jak ja ci mówię. Panie ale często nadużywają mojej dobroci – to nic ty bądź miłosierna.
Przeżyć Kościół w pełnej koncentracji na Bogu. Jezus mówi: co cie obchodzą opinie, po co dawać się rozbijać… Opinii będzie tyle, ilu jest ludzi, one nie maja znaczenia. Ty postępuj jak ci mówię. Tutaj jako wspólnota Kościoła na tym się koncentrowaliśmy. Zadawaliśmy sobie pytanie, jakich chce mieć nas Jezus. A On chce żebyśmy byli wspólnotą ludzi wrażliwych na Niego i na ludzi.
Często mówi się dzisiaj o kryzysie, Kościół przeżył już nie jeden, nie wszystkie były czasem przemiany i odnowy, ale najważniejsze czasy przemiany były zawsze czasem kryzysu. Nie trzeba płakać. Trzeba bardzo słuchać co mówi Pan do Kościoła dzisiaj. Jezus nie przyszedł ani jako rygorysta, żeby zrobić porządek , przyszedł by coś rozpoczynać. Ciągle zasiewać.
Nie jest też laksystyczny – wszystko rozmywający, ale solidarny z każdym człowiekiem. Papież Franciszek często powtarza, ze powinniśmy być solidarni. To zakłada życie razem. Nigdy jeden przeciw drugiemu.
Będziemy szli jak 72 uczniów, gotowi na to co Pan uczyni. Tylko trzeba patrzeć z perspektywy Jezusa. Miłość to radość z cudzego istnienia. Radość że ktoś jest, to piękno Dobrej Nowiny. Tam gdzie jest Bóg, tam przemawiają nawet beznadziejne ludzkie sytuacje, np. kiedy Paweł doświadcza rozpadu swojego wcześniejszego świata. Pan posyła wówczas Ananiasza. Kiedy wchodzi Boży człowiek, nawet do przeciwnika i wroga, można powiedzieć tylko jak Ananiasz: ” Szawle bracie”. Tak uczy się być kościołem. Tak idziemy do ludzi. Co chcemy powiedzieć jest ważne, ale przychodzimy, żeby służyć.
Po takich ścieżkach trzeba chodzić. Jezus ciągle woła, czyni z nas uczniów – nie bójmy się tego. Nie chciejmy świętego spokoju – samozadowolenie to bardzo niedobry stan Kościoła. Faustyna pisała: „Ja jestem kroplą, Bóg oceanem, ale ten ocean to miłość, więc moja kropla może się tam znaleźć idealnie.
Tak idźmy do ludzi, bracie, siostro i nie chodzi o słowa, ale o sposób w jaki się podchodzi do człowieka.