Skip to main content
ArchiwumNews

Czwartek – Msza św. z jutrznią – bp E. Dajczak

By 1 sierpnia 2013No Comments

Teksty: 1 Kor 11,23 – 26, J 13,1- 15, Dzienniczek 1447;

 

W Eucharystii Jezus jest cały dla nas. To wielkie wyzwanie dla Kościoła. W Liście do Efezjan są słowa: Chrystus i Kościół tworzą jedno ciało. To bardzo ważne przesłanie dla wszystkich i wielkie zadanie. Uczestnictwo w Eucharystii to moment kiedy Kościół musi chcieć pozwolić Bogu dokonywać tego cudu z sobą.

Jezus zakłada wspólnotę. To finał dopełniony zesłaniem Ducha św. Z punktu widzenia Jezusa, gest obmycia nóg jest przekazaniem fundamentalnej zasady życia wspólnotowego. Ona tworzy się wokół Pana. Zasadą jest służba w miłości.

Konkretna miłość, nie ckliwa z piosneczek, możliwa tylko dla tych którzy nie żyją dla samych siebie. Żeby ten moment nie był tylko wspomnieniem Pan mówi wprost. Czyńcie jak ja. Tajemnicą życia jest przemiana. Tam gdzie stagnacja, tam śmierć. W Eucharystii to zasadnicza przemiana. Jezus przemienił okrutną ludzką przemoc w akt miłości. W Ostatniej Wieczerzy Jezus dopełnia duchowo swoją śmierć. Bez tej śmierci to tylko celebracja. Bez Ostatniej Wieczerzy, śmierć Jezusa to tylko egzekucja.

Wietnamski kardynał François Xavier Nguyễn Văn Thuận w obozie odprawiający Mszę św. na swojej ręce mówił: krew Jezusa mieszała się z moją. Przyzwyczailiśmy się do Eucharystii, a to zabija. Monotonność i przyzwyczajenie zabija każdą miłość. Gdy pewien ksiądz pytał się ks. Twardowskiego, co ma powiedzieć koledze na jubileusz 25lecia kapłaństwa. Ten mu odpowiedział. Po prostu zapytaj go: Czy po latach drżą Ci bardziej ręce i serce przy przeistoczniu niż w dniu prymicji? Jesli nie, to tragedia.

Dzienniczek 1447. Jezus mówi jak go boli, że ludzie nie chcą łączyć się z Nim w Komunii świętej. Możesz wyobrazić sobie miłość matki, która cierpi, z odrzucenia przez swoje dzieci.

W tym miejscu do ambonki podeszła s. Julia Dubowska która była świadkiem cudu eucharystycznego w Sokółce. Bardzo kochałam Jezusa. Kiedy byłam młoda przyszło mi do głowy, że nie będę go przyjmować w komunii ze względu na miłość do Niego, bo nie jestem godna Go przyjmować. To trudne we wspólnocie zakonnej, ale udało się.

Miałam wtedy dziwny sen. Znalazłam się w kaplicy i usłyszałam głos mężczyzn, że idą zrobić porządek z siostrami. Wtedy wzięłam Najświętszy Sakrament i schowałam się. Kiedy oni włamali się do kaplicy najgroźniejszy z opresorów powiedział uciekajmy, ona ma broń – wskazując na Najświetszy Sakrament. Od wtedy przestałam unikać Komunii.

W Sokółce ksiądz odprawiający Eucharystię, komunikant który upadł na ziemię, wrzucił do vasculum (naczynie leżące przy tabernakulum, służące do min. obmycia palców kapłana z cząstek Pana Jezusa po rozdzielaniu Komunii św.). Tam hostia była przez kilka dni. Przez parę dni jej wygląd się nie zmieniał. Po dłuższym czasie otworzyłam sejf. Poczułam zapach chleba. Kiedy wzięłam to naczynie, hostia była prawie rozpuszczona, a dookoła była skrzepnięta krew. Zastanawiałam się dlaczego krew nie barwi wody. Zobaczył mnie wtedy ksiądz i zapytał co mam w ręce. Klucz do sejfu miał tylko proboszcz i ja – nikt więc nie mógł tego zmanipulować. Schowaliśmy To na 10 dni do sejfu. Gdy po 10 dniach nie było zmian – powiadomiliśmy Biskupa. Biskup zalecił, żeby przenieść do kaplicy i wyciągnąć z wody. Przełożono Ciało Jezusa na korporał i schowano do tabernakulum. Podjęto badania, które stwierdziły, że to tkanka z ludzkiego zamęczonego serca. Wtedy biskup wydał zaświadczenie, że można adorować Pana Jezusa. Ludzie doznają wielu łask Bożych, i duchowych i fizycznych, obyśmy byli świadkami Jezusa w Eucharystii i żeby przemieniał nas w siebie.

Biskup Edward kontynuował. Trzeba sobie powiedzieć, że Eucharystia jest po to, żeby przemienił się przyjmujący. Moja przemiana w Chrystusa – ogromne wezwanie. Jan Paweł II pisał, że nie można powtarzać słów konsekracji bez poczucia że one też dotyczą nas. Tego On oczekiwał od swoich apostołów, to dotyczy nas wszystkich. Zjednoczenie z Chrystusem jest zjednoczeniem ze wszystkimi. Istotą Eucharystii jest zjednoczenie z miłością Pana, który miłuje wszystkich.

Wróćmy do sceny uczniów uciekających do Emaus. Świat i dziś ciągle ucieka przed sobą. Ucieka w alkohol czy narkotyki. Uciekającymi są też dzisiejsi uczniowie Jezusa. Gdy Kościół nie wychodzi z siebie by ewangelizować choruje. Bez Eucharystii nie da się. Bez wejścia w tę miłość, którą Jezus zostawił w Eucharystii to niemożliwe. To piękne, że Kościół wraca do adoracji Jezusa w Eucharystii. Czuć bliskość , czułość Jezusa: dać się zjeść, do końca bez reszty. Dorastamy do tego przez całe życie  aż spotkamy się z Nim twarzą w twarz.

Nie mamy jedynie dyscyplinować tych którzy na Eucharystię nie trafili. Trzeba zrobić to co Jezus zanim usiadł z uczniami do stołu w Emaus. Trzeba rozmawiać, być blisko, bo gdy umysł jest otwarty, a rozgrzane są serca, to zaczynają działać znaki. Człowiek przestaj uciekać, a Kościół staje się Kościołem Pana – pięknym.