Skip to main content
ArchiwumNews

Kolejne warsztatowe zmagania za nami

By 11 marca 2009No Comments

100_2082

Słów kilka o warsztatach, które odbyły się w dniach 27. 02 – 01.03. 2009 r.

To już kolejny raz, kiedy spotkaliśmy się aby tworzyć, słuchać i słyszeć, pracować i angażować się w to, co jak wierzymy nie przeminie, bo Chwała naszego Pana trwa wiecznie. Można Mu ją oddawać na różne sposoby, my wybraliśmy ten który jest nam najbliższy, bo któż może oprzeć się porywowi dźwięków, które jak sądzimy namaścił sam Pan Bóg, albowiem za każdym razem kiedy spotykamy się w Jego imię, zaskakuje nas i jesteśmy pewni, że żaden dzwięk nie wybrzmiałby gdyby nie Jego zaproszenie, by tworzyć zespół Przystanej Jezus. Tym razem czas warsztatowych zmagań postanowiliśmy wydłużyć o jeden dzień i tak spotkaliśmy się już w piątek. Było to bardzo przemyślane zamierzenie, albowiem przeczuwaliśmy że czaka nas ciężka praca. Podczas tego spotkania pod warsztatową lupą znalazły się dwa utwory, znanemu szerokiemu gronu publiczności, niejakiego Kirka Franklina. Kiedy jeszcze przed warsztatami zapoznawałem się z materiałem dzwiękowym, nie wierzyłem że odtworzenie tej muzyki w choć trochę wierny sposób może się to udać. Energia, która płyneła z głośników, po prostu porywała, groove wbijał w fotel, a polifoni chóralnej, kilkudziesięcio-osobowego składu ciemnoskórych wokalistów nie było końca.

p1011929Ta muzyka jest czarna jak czekolada i pomyślałem, co my mieszkańcy środkowo-wschodniej Europy mamy z nią wspólnego, przecież samo klaskanie na parzyste wartości taktu, niejednemu słowianinowi przysparza problemu. Jednak ku mojemu zaskoczeniu (bo mamy świadomość naszych niedomagań i pochodzenia;-)), już po pierwszych wykonannych przez nas dzwiękach, coś zaczynało się dziać, energia, która wcześniej stawała się naszym udziałem jedynie za pomocą narządu słuchu, teraz była oddawana również za pomocą naszych kończyn i gardeł. Czarnoskórzy mają to w sobie, my niestety musimy się uczyć, ale na pewno warto próbować. Wiele pracy jeszcze przed nami, ale to nas wcale nie zniechęca, bo samo przebywanie ze sobą w klimacie przyjaźni, choć często trudnej (drogi Adamie i Pawle) buduje nas, jest bardzo cenne i zbyt często niedoceniane. To właśnie w ferworze walki i ciężkiej pracy okazuje się jacy jesteśmy naprawdę, jak bardzo obdarowani, ale i jak długa droga jeszcze przed nami.

p1011949Chociaż czynny udział brałem tylko w warsztatach muzycznych, to nie ośmieliłbym się pominąć tanecznej strony naszego spotkania. Czasami zerkałem i przyglądałem się co działo się w sali po sąsiedzku, przedziwnym figurom, wykonywanym przez tancerzy pod wodzą Piotrka i Ewy, do rytmów naszych zmagań. Już podczas prób można było zaobserwować współpracę sekcji muzycznej z taneczną, ale nie mogłem powstrzymać zachwytu widząc co działo się podczas Eucharystii, która scalała całość warsztatów. Widząc dwie siostry zakonne, angażujące się w nowe formy ewngelizacji i robiące to jeszcze z takim zapałem, pomyślałem, Kościół jest przebogaty i nie powinno być w nim miejsca na utarte schematy, choć trzeba mić sporo odwagi aby je łamać.  I choć w naszej mentalności, podczas liturgii jest to nieczęsto spotykana forma modlitwy, myślę że warto z niej korzystać, bo to powrót do korzeni, król Dawid coś nam o tym pisał. Nie jestem specjalistą od tańca, ale śmiało mogę stwierdzić że w tym było coś…tańcem naprawdę można się modlić.

Dzięki wielkie wszystkim Wam za liczne przybycie, niech dom przy ul. Kresowej jak najczęściej rozbrzmiewa melodią z nieba.

Czester