Skip to main content
ArchiwumNewsPJ dla Kamerunu

Przystanek Jezus dla Kamerunu cz. II

By 22 stycznia 2009No Comments

Jerozolima – Kamerun – Nkol Avolo

Kilka dni temu, podzieliłem się z Wami pomysłem zorganizowania pomocy medycznej i humanitarnej dla najuboższej misji jaką miałem okazję odwiedzić w 2007 roku w Kamerunie. Dzisiaj chcę rozpocząć wraz z Wami swoistą hagadę, mającą swój początek w czerwcu 2007r. kiedy rozpoczęła się ta historia. Przedstawię Wam także moich współpracowników, byście wiedzieli z kim dane mi jest realizować prezentowane plany.

Prawdziwym skarbem są ludzie

Kiedy spoglądam wstecz, a nie dzieje się to często ze względu na rytm życia i nowości, które nieustannie ono ze sobą przynosi, jestem zadziwiony jak wspaniałych ludzi dał mi spotkać dobry Bóg. Nie jest przesadą powiedzieć, że dobra w ludziach jest więcej niż tego co nazywamy złem. Owszem, ono nas bardziej dotyka i boli, dlatego tak mocno je zapamiętujemy w naszych emocjach, jednak dobroć serca jest potężniejsza. Mam nadzieję, że nie jest to kwestia wiary, ale rzeczywistości.

Prawdziwym skarbem są ludzie, którzy mają odwagę wiary i potrafią być konsekwentni w działaniu. Z jednej strony jako ci którzy wspierają z drugiej jako ci którzy realizują dobre przedsięwzięcia. Odwaga i konsekwencja niestety nie często idą w parze kiedy patrzę globalnie na ludzi stojących w rzędzie wierzących. Wielu jest takich, którzy zgadzają się co do słuszności spraw, idei, pomysłów. Wśród znajomych dla dowcipu powołaliśmy do życia nieformalny „Klub Mocnych w Gębie”. Członkostwo przyznajemy na podstawie tego co słyszymy i widzimy – wiele przy tym jest śmiechu i radości. Prezesura we wspomnianym klubie jest przechodnia a dostaje się temu, kto ma większe zasługi w gadaniu i nicnierobieniu J.

Są jednak wokół nas osoby bardzo odważne, konsekwentne i oddane poszczególnym posługom ewangelizacyjnym i wielkie dzięki im za to, że są! Bez nich najpiękniejsze idee nie miałyby racji bytu. Mam nadzieję w kolejnych felietonach prezentować Wam naszych cichych ale jakże niezbędnych współpracowników.

Dzisiaj chciałbym przedstawić nasz zespół, w którego gronie mamy nadzieję realizować zaprezentowany wstępnie projekt związany z Kamerunem, a do którego tworzenia zapraszamy także Ciebie.

img_7293

Ks. Grzegorz Herman – (ur 1976r.) Prezbiter diecezji drohiczyńskiej wyświęcony w 2001r.

Przez 3 lata po świeceniach pracował na terenie rodzimej diecezji. Od 2004 roku pracuje na misjach we Francji (rok w Paryżu i od 2005 roku w diecezji Chalons en Champagne). Wielki przyjaciel Przystanku Jezus, którego każdy z nas poznał, ponieważ jako pierwszy przyjechał motocyklem na Przystanek Jezus. Na terenie Francji zaangażowany jest w prace duszpasterską z motocyklistami. Kilkakrotnie organizował Msze dla środowiska motocyklistów. Od niedawna zaangażowany jest w duszpasterstwo więzienne. Od roku 2008 mobilizuje grono świeckich do zaangażowania się w pomoc misjom w Kamerunie. Zorganizował spotkanie z misjonarką s. Orencją Żak z Nkol Avolo w gronie najbliższych współpracowników francuskich.

15082008366

Lek. Med. Marek Widenka – (ur. 1978r. w Raciborzu) Ukończył studia na Akademii Medycznej w Katowicach w 2003r i realizuje specjalizację z dziedziny Chorób Wewnętrznych, pracując  w szpitalu w Rybniku. Jest studentem IV roku Wydziału Teologicznego w Katowicach oraz liderem charyzmatycznej grupy modlitewnej Kana w Rybniku. Zaangażowany w formację do Nowej Ewangelizacji w ramach projektu Szkół Nowej Ewangelizacji – Redemptoris Missio.

dsc_0051

Ks. Artur Godnarski – (ur. 1969r.) prezbiter diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, wyświęcony w roku 1994. W latach 1995-2006 dyrektor Szkoły Nowej Ewangelizacji i członek ACCSE/2000 (Stowarzyszenia Dyrektorów Katolickich Szkół Ewangelizacji) z siedzibą przy Watykanie. Wraz z przyjaciółmi zapoczątkował w roku 1999 Ogólnopolską Inicjatywę Ewangelizacyjną – Przystanek Jezus. Współzałożyciel i członek Katolickiego Stowarzyszenia w służbie Nowej Ewangelizacji – Wspólnota św. Tymoteusza (1997), oraz Młodzieżowego Centrum Formacji (2006) działającego w Gubinie. Od roku 1994 pracuje jako katecheta (nauczyciel dyplomowany) w Zespole Szkół Rolniczych i Gimnazjum Sportowym. Podczas rocznego pobytu w Ziemi Świętej 2006/2007, tworzy projekt ewangelizacyjny e2033.pl – będący praktycznym, duszpasterskim przygotowaniem do Wielkiego Jubileuszu 2000. lat od zbawczej męki i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. W latach 2002 – 2008 członek Diecezjalnej Komisji ds. Stałej Formacji Kapłanów. Od roku 2008 wizytator katechetyczny z ramienia Wydziału Nauki Katolickiej.

michal

Michał Piętosa (ur. 1986)
Student IV roku na Wydziale Teologicznym UŚ w Katowicach. Jest
właścicielem GrupyITM, która zajmuje się min.:  planowania kampanii
wizerunkowych w Internecie oraz tworzeniem stron internetowych. Obecnie
realizuje wlasny projekt muzyczny na potrzeby ewangelizacji. Amatorsko
zajmuje się fotografią. Podczas naszego pobytu w Kamerunie, będzie zbierał wszystkie niezbędne informacje i zdjęcia, by po powrocie zaprezentować Wam nasz pobyt i służbę. Mamy ogromną nadzieję, że uda nam się pozyskać na ten cel dobrej jakości kamerę, by przygotować relację filmową z całości wyprawy.

Życie nie tylko po to jest by brać…

Jest piątek 8 czerwca 2007r. – Jerozolima – dopiero co wstało słońce a powietrze już nagrzane i chodnikowe płyty grzeją standardowo. Drogi o. Antoni jak zwykle o wszystko zadbał, bym się nie spóźnił, by kierowca był na czas, bo odprawa na lotnisku to istny koszmar. Droga do Tel Awiwu jak zwykle leniwo spada w dół 400m pod kołami Nesher Taxi. Lotnisko Ben Gubiona pozostaje w tyle i wybrzeże Tel Awiwu powoli zaludniające się wczasowiczami.

Warszawa – Jasna Góra i Eucharystia o 16.00; Bydgoszcz – prymicje o. Darka Drążka redemptorysty; Gubin spotkanie Zarządu Stowarzyszenia; Gorzów Wlkp. – spotkanie z bp. Edwardem… Cóż za szalony rytm. Wszystko w trzy dni i w końcu wyjazd do Berlina na lotnisko. Ostatnie pożegnania ze znajomymi. Paryż późna noc i spotkanie z ks. Grzegorzem, który specjalnie przyjechał późnym wieczorem, byśmy mogli pogadać. O 2.00 wraca do siebie odstawiając mnie na lotnisko. Bardzo sobie cenię te spotkania, bo wiemy, że to samo gra nam w serduchach – jakiś twórczy niepokój i wielkie pragnienia, choć nie bez bitwy, która przetacza się przez codzienność.

Po dziewięciogodzinnym locie z Paryża z lubością prostowałem kości stając w drzwiach otwartego boeinga. Uderzył mnie bardzo specyficzny, duszny zapach kwaśnej ziemi. Przez cały czas pobytu towarzyszył mi podczas przemierzania przepięknych krain Kamerunu. Właśnie zachodziło słońce i lekka mgła spowiła horyzont. Maleńkie i raczej ubogie lotnisko w Yaounde. W holu głównym kontrola paszportów i obowiązkowych szczepień. Jeszcze kupno kameruńskiej wizy i spotkanie ze znajomymi. Wszystko niemiłosiernie przedłużające się, ale nie można okazywać zniecierpliwienia. Tu inaczej mierzy się czas i demokracja niewiele ma do powiedzenia. Musisz pokornie odczekać, zapłacić (czyt. przepłacić – ponieważ wszystko jest umowne pomimo pozorów wzorców europejskich), uśmiechnąć się, podziękować i odejść.

Na szczęście przyjaciele – misjonarze wszystko dobrze wiedzieli i potrafili mnie przez to wszystko przeprowadzić bez większych zgrzytów. Jeep czekał na nas pokryty czerwonawym kurzem z pylącej ziemi. Udaliśmy się przez centrum miasta na jego obrzeża, gdzie znajduje się międzynarodowe seminarium duchowne pallotynów. To miejsce pierwszego postoju a zarazem noclegu. To miejsce pierwszego zderzenia z innością kultury, jedzenia, standardów życia… Wszystko jest inne, ale mnie się podoba, choć nie zawsze jest wygodne. Pokój w którym mnie kwaterują, to pokój klerycki. Wydaje mi się tak prosty i ubogi, ale to dlatego, że jeszcze nie byłem w buszu. Betonowa podłoga zmieszana z odrobiną zielonkawej farby. W oknach moskitiera i betonowy murek oddzielający tylną część pokoju – prysznic (wystająca rurka z zimną wodą. No bo na co komu ciepła woda, kiedy tu tak gorąco i duszno…).

dsc_0003

Za oknem piękny dziedziniec seminaryjny wokół którego czworobokiem zamyka się całe seminarium. Na środku palma a w tle okrągła kaplica – miejsce codziennej modlitwy kleryków z różnych części Afryki.

dsc_0006

Poznaję ludzi, którzy wzruszają mnie postawą otwartego serca. Oni zrozumieli, że „aby żyć trzeba samego siebie dać…” i nie szczędzą się w dawaniu innym, choć nie raz było im bardzo ciężko, choć nie raz byli w śmiertelnym niebezpieczeństwie o czym dowiem się później podczas wielogodzinnych podróży przez afrykański busz.

ks. Artur Godnarski

Gubin, dn. 22 stycznia 2009r.