Dwa tygodnie temu, zadzwonił do nas syn, Daniel, i powiedział, że ma dla nas wesołą nowinę. Serce mocniej mi zabiło, bo pomyślałam, że się zakochał albo że wraca do rodzinnego domu. A on powiedział, że wysyła nam zaproszenie na spektakl Wesoła Nowina i bardzo prosi, abyśmy przyjechali obejrzeć coś, co on i jego wspólnotowi przyjaciele przygotowali na niedzielę 1 lutego 2009r. w kościele p.w. NMP Gwiazdy Nowej Ewangelizacji w Gubinie.
Pomyśleliśmy; jechać 550 km, żeby obejrzeć kolejne jasełka?, ale czego się nie zrobi dla syna, którego widzimy rzadziej niż byśmy tego chcieli. Pojechaliśmy więc i nie żałujemy, jesteśmy nawet bardzo szczęśliwi i dumni.
To, co zobaczyliśmy, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Dla nas była to prawdziwa uczta duchowa i intelektualna. Wysłuchaliśmy ośmiu kolęd we współczesnej aranżacji i w kilku językach wykonanych przez chór i zespół instrumentalny. Niektóre kolędy i ich historię powstania słyszeliśmy po raz pierwszy. Łzy kręciły się w oczach, kiedy Daniel i jego koleżanka Iwona, prowadzący to spotkanie, przedstawili świadectwa ze swojego życia, które uświadomiły nam, że tylko „Chrystus jest w stanie wypełnić pustkę w człowieku i w każdym z nas może narodzić się na nowo każdego dnia, obdarzyć nas miłością i radością”, bo kiedy Bóg wlewa nadzieję w ludzkie serca, to trudno się nie radować.
Tę radość w bardzo czytelny sposób pokazała grupa teatralna Małe Conieco w spektaklu nawiązującym do tego, jak to by było, gdyby Jezus narodził się dzisiaj, w XXI wieku. Czy ktoś miałby tyle odwagi, żeby tę nowinę ogłosić? Wierzę, że te dzieci, które tyle pracy i zaangażowania włożyły w przygotowanie spektaklu, na pewno i w rzeczywistości ogłosiłyby ją równie głośno i z wiarą jak to zrobiły w spektaklu.
Sam koncert rozpoczął się hymnem Adeste Fideles, a ja w tym momencie pomyślałam, że chyba i chóry anielskie nie wykonałyby tego lepiej.
Do następnych kolęd: Nie było miejsca dla ciebie, Raduj się świecie, Anioł pasterzom mówił dołączyli muzycy i aż trudno było nam uwierzyć, kiedy później dowiedzieliśmy się, że w niecałe trzy tygodnie przygotowano półtoragodzinny koncert na tak wysokim poziomie.
Często słyszymy i śpiewamy kolędy w naszym rodzinnym języku. Podczas tego koncertu mieliśmy okazję usłyszeć również kolędy w językach obcych. Cicha noc została zaśpiewana w języku niemieckim, angielskim, francuskim i hiszpańskim.
Dodatkowo mogliśmy usłyszeć pięknie wyśpiewaną historię o Królu Wacławie w kolędzie Good King Wenceslas, do której napisania inspiracją było życie św. Wacława, księcia czeskiego żyjącego w X w., którego określano mianem „prawy król”, co znaczyło- monarcha, którego władza wynikała głownie z wielkiej pobożności.
Do włączenia się w śpiew kolęd Dzisiaj w Betlejem i Jezusa narodzonego wszyscy witajmy zaproszono wszystkich wiernych w świątyni. Byli tam też wierni z Niemiec ze swoim duszpasterzem.
Jesteśmy bardzo wdzięczni Danielowi za zaproszenie nas, księdzu Arturowi i Tomkowi za udzielenie gościny, wszystkim, którzy przygotowali koncert za dostarczenie nam wielu wrażeń i przeżyć duchowych oraz możliwość w tak radosny sposób pożegnania okresu Bożego Narodzenia z poczuciem tego, że ono naprawdę się dokonało.
Dziękujemy,
Krystyna i Jerzy Kondzielewscy
O come all ye faithful
Joyful and triumphant
O come ye, o come ye to Bethlehem
Come and behold him
Born the King of Angels
O come let us adore him
Christ the Lord
Od ostatniej
niedzieli w mojej głowie nieustannie pojawiają się słowa tej kolędy nawołujące do pójścia i oddania chwały Bogu.
Spotkania i dyskusje ze znajomymi są zdominowane tematem niedzielnego koncertu kolęd. O tym, że było to niezwykłe wydarzenie przeczytaliśmy powyżej z relacji uczestników tego spotkania, moich rodziców. Wywarło ono duże wrażenie na wielu osobach bo każdego dnia rozmawiając z nimi słyszę epitety określające ten koncert jako: lepiej niż świetny, przepiękny, majstersztyk, genialny, udany pomysł, itp. Ja jednak chciałbym przełożyć akcent tej glorii na Pana Boga bo jestem świadom, że to był Jego koncert, w którym my, szczęściarze, mogliśmy wystąpić po to by ogłosić Ewangelię. Jak to więc było od początku z tym Bożym koncertem?
W grudniu Szkoła Języków Obcych Tymoteusz zorganizowała świąteczne spotkanie dla uczestników kursów, podczas którego, między innymi, śpiewaliśmy angielskie i niemieckie kolędy. Było to ciekawe wydarzenie jednak pozostawiło pewien niedosyt – za mało było śpiewu, za mało mowy o Jezusie. Zrodził się więc pomysł by w styczniu zorganizować w Szkole koncert kolęd po angielsku. Niestety, jako że było mało czasu, a potencjalni współorganizatorzy byli zajęci, pomysł ten nie mógł być zrealizowany.
W sercu jednak bardzo pragnąłem by on się odbył i nie chciałem czekać do przyszłego roku. Zderzając się z sytuacją, która mnie przerastała, zacząłem modlić się by Bóg pomógł to zrealizować. Po kilku dniach nastąpiła zmiana.
Podczas styczniowego spotkania zarządu stowarzyszenia zastanawialiśmy się w jaki sposób nawiązać kontakt z katolikami z Niemiec. W pewnym momencie padło hasło: zróbmy koncert kolęd w języku niemieckim i polskim. “To może od razu także po angielsku?”, dodałem. Krzysztof Irisik zasugerował, że przecież Teatr Małe Conieco może wystawić spektakl bożonarodzeniowy. Zostało postanowione: robimy koncert kolęd i mamy trzy tygodnie na przygotowanie.
Pominę szczegóły szukania środków finansowych, organizowania prób zespołów i zapraszania innych do wspólnej pracy. To, co chcę podkreślić to Boże działanie. W naszym Domu Wspólnoty regularnie modliliśmy się za ten koncert, a ja stale nosiłem go w sercu. Prosiłem o Boże błogosławieństwo. Realizowaliśmy listę spraw związanych z tym wydarzeniem, a kiedy dochodziłem do wniosku, że nie zdążymy, nagle dowiadywałem się, że kolejne osoby chcą pomóc. Każda z nich wnosiła coś więcej, także wizja tego spotkania rozrastała się, a ja się uśmiechałem bo wiedziałem, że Pan Bóg odpowiada na modlitwy.
I wtedy wpadłem na kolejny pomysł – zaprosić tu moich rodziców. Pierwsza odpowiedź była przecząca bo za daleko (Mazury), bo u nich jest przewidziana kolęda w domu. Poprosiłem więc Pana by ich przekonał. Wysłałem zaproszenie i otrzymałem odpowiedź twierdzącą. 🙂 O tym, że nie żałowali przejechania 550 km i przełożenia kolędy wiecie już z fragmentu powyżej.
Sam koncert był dla nas radosnym doświadczeniem. Cieszyło nas to, że tylu ludzi słuchało z zaciekawieniem
kolęd wykonanych w językach obcych oraz tych polskich, zagranych we współczesnych aranżacjach. Wspaniale było dzielić się Ewangelią. I taka refleksja zrodziła mi się na koniec: dzisiejszy Kościół jest w stanie przyciągać ludzi do Boga gdy jest radosny, rozśpiewany, jednoczący, dający nadzieję, świadomy swojej wartości, a każdy z nas głęboko tego pragnie i potrzebuje. Dzięki Bogu za to, że daje talenty, sposoby, możliwości i ludzi by to realizować.
Dziękując wszystkim za współpracę i uczestnictwo, życzę byśmy mogli nadal spotykać się na imprezach, które będą miały w sobie tyle radości, pokoju i miłości. Już dziś zapraszam wszystkich na koncert wielkanocny, o którym informacje pojawią się przed świętami.
Pozdrawiam,
Daniel Kondzielewski