Skip to main content
ArchiwumFelietonyKulturaNews

Szczęśliwe wariactwo

By 5 stycznia 2010No Comments

Dobre brzmienie

Krótko po tym jak przeczytałem artykuł Ludzie Ognia! wpadła mi w ręce ciekawa książka, której fragment chciałbym przytoczyć. Czasami tak jest, że gdy ktoś poruszy w Tobie jakąś strunę to wtedy chodzi to po twojej głowie aż wybrzmi. Podobnie dzieje się, gdy postawimy obok siebie dwie gitary. Gdy trącisz struny jednego instrumentu to drugi również cicho gra.  Można zaobserwować, że są ludzie „akustyczni duchowo”, którzy reagują na każde poruszeni Ducha Świętego i powodują poruszenie w innych, oraz tacy w których nie tylko jest brak reakcji, ale także następuje efekt tłumienia drgań.

Ważniejszą jest jednak niby banalna prawidłowśoć, że aby gitara zagrała potrzebuje by ktoś poruszył struny. Sama z siebie po jakimś czasie cichnie. Podobnie dzieje się z nami, gdy oddalamy się od Boga i od innych instrumentów, z których rezonansu możemy czerpać. Stajemy się „duchowymi a-fonami”. A więc jeśli drga coś w Tobie to idź tam gdzie jest tego źródło.  Ostatecznie chodzi o to, abyś nie tylko drgał  w stylu „religijnym pitu-pitu” ale wybrzmiał razem z innymi w boskim koncercie, który porusza sercach innych ludzi.  Tą uwagę kieruję także do siebie.

Fragmenty książki Pawła Kozackiego OP „Szczęśliwe Wariactwo” :

Odpowiedź na tęsknotę

Spotykam ludzi, którzy mają pretensje, że już nie czują Boga, że gdzieś zniknął, zagubił się po drodze. Kiedyś gdy byli młodsi, więcej się modlili, częściej chodzili na msze święte w tygodniu, uczestniczyli w pielgrzymkach i rekolekcjach. Potem wchłonęło ich życie. Koniec studiów, praca, rodzina, dzieci. Teraz gdy próbują się modlić, gdy zdobywają się na wysiłek skierowania uwagi na Boga, nie odnajdują tego, co kiedyś było ich udziałem. Niebo milczy, mimo że uparcie przywołują doświadczenia minionego czasu.

Tak było od początku. Przed bezradnymi niewiastami stojącymi u grobu pojawiło się dwóch mężczyzn w szatach i zapytało: „Dlaczego szukacie żywego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”. A gdy Chrystus wstępował do nieba, prawdopodobnie te same dwie postaci pytały apostołów: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?”.

Ludzie, którzy tworzyli krąg uczniów, nie rozumieli jeszcze wtedy, że czas ziemskiego pielgrzymowania Jezusa się skończył. Szukanie Go, by cieszyć się Jego słowem – tak jak to czynili, gdy słuchali Kazania na Górze albo ucztowali w Betanii- jest czasem straconym. Lata, gdy Chrystus był między nimi, przyzwyczaiły ich do komfortowej sytuacji – Mistrz na wyciągnięcie ręki.[…] W głębi serca nosili w sobie nadzieję, że on przywróci królestwo Izraela, że okaże się dobrym wujkiem, który spełni ich marzenia i plany.

W pytaniach aniołów można odczytać sugestię, by ci, którzy szukają Jezusa w konkretnych miejscach i czasie oraz oczekują gwarancji szczęścia, uświadomili sobie, że odpowiedzią na tęsknotę za Jezusem nie jest wzdychanie do nieba. Nie jest nią nawet docenianie Mistrza, ale trudny wysiłek upodobniania się do Niego. Im bardziej Jego słowa będą stawały się twoimi słowami, Jego myśli twoimi myślami, a Jego wola twoją wolą, tym bardziej będzie On w tobie obecny. […] Nie biegaj zatem i nie szukaj Go tu czy tam, ale uwierz, że On zamieszkał w twoim sercu, by ziemię przemienić w niebo, by Jego królestwo rozszerzało się aż po krańce twojego świata.

Zaproszenie do tańca

Skoro pytasz, jak działa Duch Święty postaram się opowiedzieć ci o Nim na przykładzie […] pewnego znakomitego tancerza. Każdej dziewczynie, która z nim tańczy wydaje się,że jest dobrą tancerką. Istnieje tylko jeden warunek: musi poddać się jego prowadzeniu. Gdyby próbowała narzucić swój styl, we wspólny taniec natychmiast wkradłaby się dysharmonia […] Dziewczyny chętnie dają się prowadzić [tancerzowi], bo wydobywa z nich więcej wdzięku i lekkości, niż same byłyby wstanie z siebie wykrzesać. Nie czują się zniewolone.

Bóg, który jest w nas sprawcą i chcenia, i działania, swoim delikatnym tchnieniem sugeruje postępowanie, wybory i decyzje. Dobrowolne poddanie się Powiewowi sprawia,że człowiek staje się bardziej sobą, wydobywa z siebie utajone w sercu bogactwo. Jego działanie napełni cię radością, a innym będziesz się wydawać,że upiłeś się młodym winem. Trudno przecież sobie wyobrazić, by ktoś natchniony Mocą z wysoka miał nos spuszczony na kwinte.

Często dary Ducha Świętego ujawniają swoją aktualność w działaniu. Dopóki człowiek nie zacznie się nimi posługiwać, dopóty nie przekona się o ich wartości. […] Duch Święty zaprasza do tańca, który trwa całe życie. Nie mniej jego darów nie można posiąść, ujarzmić, zachować. Przypływają od Boga, przez człowieka do człowieka. Żadna dziewczyna nie powie, że jest właścicielką tańca, a tylko pyszałek będzie twierdził, że posiada charyzmaty. Co ważne, ten kto przekazuje dary, czuje się bardziej obdarowany, niż ten dla kogo są przeznaczone.

Jeśli przeczytałeś powyższe akapity i teraz masz zamiar intensywnie rozglądać się wokół, szukając ludzi, przez których Bóg zechce zesłać swojego Ducha, byś mógł poddać się Jego działaniu, to od razu ostrzegam, że nic z tego nie będzie. To ty jesteś tym człowiekiem, przez którego Bóg chce obdarowywać innych radością, światłem, pokojem, by czuli się lepsi, piękniejsi bardziej prawdziwi. Nie czekaj, aż staniesz się doskonały, obróć swoim talentem tak, by twoi przyjaciele poczuli się obdarowani.

Słyszałem, że [ten tancerz] zaczynał od tego, iż zapraszał do tańca dziewczyny podpierające ściany.[…] Jeżeli pragniesz doświadczyć działania Ducha Świętego, rozejrzyj się, kto siedzi pod ścianą i co możesz mu zaproponować.

Fragment książki Szczęśliwe Wariactwo dostępnej w naszej księgarni zobacz>>